P R Z E D M O W A
Niespełna rok temu, zimą odwiedził mnie zupełnie nieoczekiwanie w mym kowieńskim mieszkaniu p. Stanisław Giedgowd. Nie znałem go przedtem. Dochodziły mnie tylko wieści, że mieszka w swym mająteczku, w kiejdańsko-datnowskich stronach i ludziom raczej się nie udziela.
Stanął przede mną człowiek ubrany więcej, niż skromnie, żywy, niskiego wzrostu. Lat z górą sześćdziesięciu. Po krótkiej rozmowie p. Giedgowd wyciągnął z przepastnych czeluści swego staromodnego surduta jakiś poważny zwitek papierów i rozwijając je powoli, wyjął rękopis swej broszury, pisanej równym, czytelnym pismem.
Nie od razu danym mi było zapoznać się z jej treścią. Minęło ładnych parę miesięcy, zanim znów spotkałem p. Giedgowda i rękopis jego „ Wspomnień” znalazł się wreszcie w mych rękach z wyraźnym przeznaczeniem – do druku.
Broszura – jak sam o niej powiada autor – nosi charakter notatek, zapisywanych urywkowo, nie tworzących żadnej „zwięzłej całości”. Autor nie ma więc żadnych ambicji literata, publicysty, czy historyka. Pisał je tak, jak je słyszał z ust swej matki, Walerii z Piłsudskich Giedgowdowej, rodzonej siostry ojca Marszałka. I w tym prostym, bezpretensjonalnym notowaniu faktów, zdarzeń i często wzruszających swą naiwnością szczególików zawiera się właściwa historyczna wartość „Wspomnień” p. St. Giedgowda. Mówi przez stronice tej broszury jego matka – żywy świadek środowiska, w którym wychowywał się ojciec Marszałka, Józef i Jego dziad Piotr Piłsudski.
Nie wiem, czy zachowało się wiele takich dokumentów, dotyczących paru najbliższych Marszałkowi pokoleń. Sadzą raczej, że „Wspomnienia” p. St. Giedgowda, pisane szczerze prawdziwie i z bezinteresownym pietyzmem rodzinnym, należą do rzadkich wyjątków. Dlatego też dla współczesnych i przyszłych historyków będą one stanowiły oczywiście skromny, lecz niewątpliwie pożyteczny dokument, obrazujący środowisko, z którego wyrósł Wielki Marszałek Polski.
Stanisław Giedgowd, brat cioteczny Marszałka, najbliższy spośród żyjących na Litwie Jego kuzynów, zaszyty w swym rodzinnym Dębnie, chadza sobie dalej po starych alejach i ścieżkach, rozmawiając z przeszłością. Być może, że z rozmów z tych zrodzą się jeszcze jakieś nowe „notatki”. Bowiem przeszłość rodu Piłsudskich zna autor „Wspomnień” znakomicie.
Warszawa, w sierpniu 1936 r.
Tadeusz Katelbach
Z dorywczych opowiadań mej matki, Walerii z Piłsudskich, o latach dawnych czyniłem notatki sobie i dzieciom, nie myśląc bynajmniej o podaniu ich kiedy bądź do druku. Gdy dziś jednak wszystko, co się tyczy nazwiska Piłsudskich, budzi powszechne zainteresowanie, ośmieliłem się je wydać.
Moja matka zmarła w 1926 roku, dożywszy 93-go roku życia. Wspomnienia staruszki nosiły staroświeckie i staroszlacheckie zabarwienie posiadają również moje notatki, zapisywane urywkowo i nie tworzące żadnej zwięzłej całości.
Widomym znakiem zaś tych wspomnień jest mogiła Piłsudskich w Krokach.
Wspomina się tu nie tylko o spoczywających w tej mogile oraz o ich krewnych, lecz i o pierwszym ich pokoleniu, które również dawno leży w grobie.
Do wspomnień mej matki załączyłem nieco własnych sprawdzeń.
Ród Ginet-Piłsudskich zamieszkiwał od wieków na Litwie, pieczętując się herbem Kościesza z odmianą. Herb był uwieńczony mitrą.
Kazimierz Piłsudki, rodzony pradziad Marszałka Józefa Piłsudskiego, urodzony około roku 1760, posiadał niemałe dobra Żemogiłę nad rzeką Dubisą i był żonaty z Anną Bilewiczówną, córką starosty czeskiego i jego małżonki z książąt Połubińskich. Najstarszy brat Anny Piłsudkiej utonął w Niemnie. Drugi brat Anny, pułkownik Józef Bilewicz, starosta ejragolski, szambelan dworu króla Stanisława Augusta, prowadził życie hulaszcze i swój fundusz roztrwonił. Siostra Anny Eufrozyna była zamężna za marszałkiem szlachty Wincentym Białłozorem w Poszuszwiu. Kazimierz Piłsudski, rotmistrz, później prezes sądu rosieńskiego, zmarły około roku 1820, był przedstawiony na dużym portrecie olejnym, w „msiurce” (siatce) stalowej, w płaszczu spiętym złotą gałką u góry portretu widniał herb Kościesza. Portret spalił się w czasie pożaru w Poszuszwiu. Na skutek rozrzutnosci Kazimierza Piłsudkiego rozległe jego dobra uległy doszczętnej licytacji.
Piotr Piłsudski, rodzony dziad Marszałka, urodził się w roku 1795 z małżeństwa Kazimierza z Anną Bilewiczówną. Ochrzcił go w pokojach Żemigoły ks. Jankowski, proboszcz betygolski. Do chrztu trzymali w pierwszej parze Benedykt Dyra (Inster. navig.Ducit.Samogit.) z Franciszką Białłozorówną (Rotomag.D.S.), w drugiej parze kapitan Kazimierz Białłozor (z Nowomłyna) z Eufrozyną Białłozorówną (Sek. Bos.), w trzeciej parze Mateusz Wojtkiewicz z Karoliną Szwańską w czwartej parze Wincenty Białłozor (scriba Samogit.) z Barbarą Witkiewiczówną i w piatej parze Jan Tropiański z Marianną Utkiewiczówną.
Drugi syn Walery Piłsudski urodził się w 1796 r. Ochrzcił go w pokojach Żemigoły tenże proboszcz Jankowski. Rodzicami chrzestnymi byli: w pierwszej parze Ignacy Billewicz (Tivon D.S. de Billewicze) z Heleną Billewiczówną (Tivon D. Dyrvianensis de Poszuszwie) w drugiej parze Wincenty Billewicz (Tivon D.D.) z Marianną Dyrdziną (Institutrice navig.D.S.) w trzeciej parze Wincenty Billewicz (Procr. Exorcitg.D.S.) z Teklą dyrdzianką (Inst.Navig.D.S.) w czwartej parze Józef Jurewicz (in quilir. D. S.) zx Emilią Billewiczówną (Tivon D. Dyrvianensis).
Przepisałem z metryk po łacinie pisanych tę długą listę chrzestnych rodziców, przy nazwiskach których są dodane tytuły urzędów Księstwa Żmdzkiego (D.S.), piastowanych w ostatnich latach niepodległości Rzeczpospolitej.
O ciwunach księstwa żmudzkiego (tivon D.S.) wspomina Buszyński w swym dziełku, opisującym powiat rosieński. Księstwo żmudzkie było podzielone na 14 powiatów. Na czele powiatu stał ciwun, który rozsądzał sprawy graniczne, mianował komorników i zawiadywał izbą popisową szlachty na wojenną potrzebę. Apelacja od ciwunów szła do starosty lub kasztelana.
Spośród chrzestnych rodziców, zwraca ba siebie uwagę pięciu Billewiczów, jeden z ich majątków nosi nazwę Billewicze.
O sześć wiorst od Rosień, pisze tenże Buszyński, leży w rozkosznej okolicy majętność Billewicze. Dom mieszkalny, murowany o jednym piętrze, ukazuje się z dala, aleja przed dworem i wijąca się za nim rzeka Szałtona nadają niemało uroku. Przed kilkaset lat została ta majętność w ręku Billewiczów, z których Jerzy, syn Marcina, był w 1543 r. Generalnym starostą żmudzkim, najwyższym dostojnikiem księstwa żmudzkiego. Po ostatnim z tej linii Józefie Billewiczu, rosieńskim marszałku szlachty, zmarłym w 1850 r., stały się one własnością jego wnuków: Kaliksta i Juliana Piłsudkich, z których ten ostatni skutkiem działu został sam jeden dziedzicem Billewicz.
Piotr Piłsudki z bratem Walerym uczyli się w gimnazjum w Krożach, szczycącym się świetną przeszłością. Tu niegdyś wykładali jezuita Sarbiewski, złotousty piotr Skarga, historycy Kojałowicz, Naruszewicz i wreszcie ks. Wołonczewski, późniejszy biskup żmudzki i poeta litewski. Uczyli się zaś w Krożach późniejsi profesorowie wileńskiego uniwersytetu Niemczewski, biskup Kłągiewicz i inni mężowie. Po wielu latach zasłynęły kroże smutną rzezią krożańską, spowodowaną przez gubernatora Klingenberga.
Po wyjściu ze szkół Piotr i Walery Piłsudscy znaleźli się w nader kłopotliwym położeniu materialnym, gdyż rozległe dobra ojcowskie zlicytowano.
Zatem Piotr wziął w dzierżawę Lidowiany od Staniewiczów, a zarazem pełnił urząd rosieńskiego sędziego grodzkiego. W Lidowianach zamieszkała u syna matka Anna i brat Walery, który piastował urząd sędziego ziemskiego.
W roku 1832 pojechał Piotr ze Stefanem Billewiczem z Aużbikowa do Butlerów w majątku Rapszany, gminy Troupieńskiej, zaręczył się tam z Teodorą Butlerówną, którą następnie poślubił. Ślub odbył się skromnie i cicho w Paryndze, a ładna czwórka kasztanów z białymi grzywami przywiozła młodych do Lidowian. Żeniąc się miał Piotr lat 37 i był już łysawy, żonie Teodorze zaś zaledwie upłynął 21-szy rok życia.
Ojciec Teodory, podkomorzy Wincenty Butler, posiadał oprócz Rapszan majątki Leluny, Jesinkiszki, Płasztokę i mniejsze folwarki, ogółem przed uwłaszczeniem włościan przeszło 4000 hektarów.
Pieczętował się herbem „Koszyk Róż” z dziewięciu gałkami w koronie, gdy szlachta miała pięć gałek była to pozostałość dawnego hrabiowskiego tytułu, którego nie używał. Żonaty z Małgorzatą Billewiczówną, miał z nią szesnaścioro dzieci.
W gospodarce rapszańskiej panował ład, czego dowodem może służyć drobny, lecz charakterystyczny przykład. Gdy wieczorem Butler wkładał czapeczkę z czerwonym guzikiem u góry dla oznajmienia służbie, że nazajutrz wyjeżdża, każdy ze służby spełniał bez rozporządzenie należne obowiązki, a raniutko śniadanie było na stole, walizy spakowane i konie założone przed gankiem czekały, by wyruszyć z panem w drogę.
Syn podkomorzego Jan Butler miał trzynaścioro dzieci. Pomimo tak licznego potomstwa pozostał w tej linji tylko jeden spadkobierca tego nazwiska.
W roku 1833 przeniósł Piotr Piłsudski z żoną do Poszuszwia, dawnej powiatu kownieńskiego, gminy krokowskiej i tu swe gniazdo rodzinne założył.
W Poszuszwiu mieszkała bezdzietna jego ciotka Euforyzna z Bilewiczów Białłozorowa, wdowa po marszałku szlachty Wincentym Białłozorze. Po śmierci marszałka około 1830 r. nastąpiła eksdywizja jego dóbr, przyczem część ziemi przeszła do Białłozora z Hrynkiszek. Dla wdowy po marszałku pozostało tylko Poszuszwie z przyległościami, gdzie marszałkowstwo od dawna mieszkali. Białłozorowa ustąpiła na zawsze swemu ukochanemu siostrzeńcowi Piotrowi Piłsudkiemu na dogodnych warunkach Poszuszwie z wioseczkami Dyksy i Poskordzie, lasem za Szuszwą i lasem Płacie niedaleko Krok, ogółem niespełna pięćset hektarów ziemi, rezerwując sobie dożywocie. Dzięki doskonałej ziemi i przezornemu zarządowi Piotra i Teodory Piłsudskich dawało Poszuszwie dobre dochody.
W roku 1843 umarł ojciec Teodory podkomorzy Butler, zostawiając gospodarkę w Rapszanach bez opiekuna. Najstarszy bowiem syn Józef zabity był w powstaniu 1831 roku w Rykontach pod Wilnem. Drugi syn Erazm zmarł w Szwajcarii na suchoty. Tadeusz studiował inżynierię. Najmłodszy syn Jan Butler uczył się w Szkole Głównej w Warszawie. Piotr Piłsudski objął więc zarząd dóbr Rapszany, przeniósł się tam i spędził z rodziną sześć lat. Poszuwie zaś przez ten czas dzierżawił Walery Piłsudski. Około roku 1849 powrócił Piotr do Poszuwia.
Życie w Poszuwiu pędzono oszczędnie, lecz z godnością staroszlachecką. Dom mieszkalny był stary, lecz niemały o typowym ganku na czterech wysokich filarach obszernych i wysokich o dużych oknach pokojach. W piwnicach domu znajdował się zawsze zapas starki i miodu. Ściany w pokojach zdobiły obrazy i następujące olejne portrety rodzinne:
Kazimierza Piłsudskiego, o którego wizerunku już wspomniano.
Żony Kazimierza, Anny z Billewiczów, w zielonej sukni z bawetem, t.j. języczkiem u spodu stanika, w czepeczku.
Krewnej Billewiczowe z kniaziów Puzynów w ponsowym stroju z bawetem, spiętym fiszbinami, z białym kwiatkiem w ręku, w białej peruce.
Billewiczowej z Żabów.
Księdza Melchiora Billewicza z białymi języczkami u szyi.
Piotra Piłsudskiego.
Teodory z Butlerów Piłsudskiej.
Ludwika Kondrata, przyjaciela Piotra.
Dom mieszkalny w Poszuwiu był otoczony niemałym sadem. W starym sadzie bliżej domu stała chwiejąca się ze starości kaplica, w której ksiądz z Krok kilka razy na rok odprawiał nabożeństwo. W młodszym sadzie, istniejącym w znacznej części do teraźniejszego czasu, były dwie strzyżone aleje lipowe, długi staw kopany, a nad nim z rzadka strzyżone jodły, każda o innym kształcie. Nad drugim stawem stał „browarek”, czyli gorzelnia i oficyna. Szuszwa płynęła opodal. Za Szuszwą widniał folwarczek i las poszuszwiański przeważnie iglasty. Dwa młynki pracowały na wiosnę na ruczju Jesła, u stóp wzgórza, na którym się wznosił kościołek otoczony cmentarzem Pojeśle pośród ziemi poszuszwiańskiej.
Piotr był uprzejmego, łagodnego, lecz stanowczego charakteru. Dzieci swe kochał, lecz nie pieścił. Nikt nigdy nie siadał do obiadu, zanim ojciec nie przyszedł. Jedna z córek zwykle odmawiała krótki pacierz przed i po obiedzie. „Dziękujemy Tobie Panie, za te dary, któreśmy spżyli z Twojej szczodrobliwości”. Czasami syn Józef przez swawolę dodawał: „Dziękuję, Panie, za to, co zjadłem”, lecz natychmiast bywał karcony przez ojca. Do stołu usługiwał przez długie lata lokaj Antoni £apkun, przystojny mężczyzna nieraz rzadsi goście podawali mu rękę, sądząc, że należy do rodziny. Czasami przyjeżdżał w gościnę nauczyciel z Wilkomierza i świece poprawiał palcami, a urwany knot chował do szczypiec, z czego wszyscy po cichu się śmieli. Szczypce bowiem miały oszczędzać palce, a ścięty knot sam wpadał do blaszanego pudełka przy szczypcach. Lampy naftowe jeszcze nie były w użyciu.
Staruszka marszałkowa Białłozorowa, mieszkająca w oficynie, miała do usług dwie służące i karliczkę. Dożyła późnej starości, blisko stu lat, w nienajgorszym stanie zdrowia. W ostatnich jednak latach życia zdziecinniała i straciła pamięć. Często śpiewała starczym głosikiem:
Ahu, Ahu!
Nie mam szczęścia do zamęścia;
Heliotropy diabli wzięli;
Mnie na dutka wystrychnęli;
Ahu!
Gdy zaś proszono staruszkę o zagranie na fortepianie, chętnie siadała i zaczynała przebierać klawisze, chciała zagrać „Kołyskę Napoleona”, lecz gra się nie kleiła; uśmiechała się więc i wstawała, dziwiąc się sobie samej.
Po staruszce Białłozorowej pozostał wiersz jej ręką w 1850 roku pisany:
„Mężu, którego lube cienie,
Blaskiem słońca uwieńczone,
Malują mi przypomnienie,
Czarują oko zwilżone,
Zstąp z nieba czuwać nade mną,
Pokazać drogę do siebie,
My wierzymy nie daremno
W nowe życie w wiecznym niebie.
Lecz ja, niestety, co w lat rozkwicie,
Szczęścia z Tobą przeszedłam już drogę,
świat mi pustynią, ciężarem życie,
A jednak i umrzeć nie mogę”.
Po Piotrze Piłsudskim pozostało jego ręką w 1839 roku pisane powinszowanie imieninowe bratu Waleremu:
„Jako w dniu Imienin Twych
Przyjmij wyraz życzeń mych
Aby w ciągu mnogich lat
Kwitnął tobie szczęścia kwiat i t.d.
Staruszce Białłozorowej sądzonem było przeżyć swego siostrzana Piotra.
Piotr zachorował na skira (zapewne raka ) i osiem miesięcy leżał. Często przyjeżdżał z Ejragoły doktór powstański, którego brat był profesorem warszawskiego uniwersytetu. Usługiwał choremu lokaj Antoni Lakpun i jego siostra, pokojowa Katarzyna. Stale dozorowały chorego żona Teodora i trzy córki: Waleria, Julia i Teresa. Syn Józef studiował agronomię w Horyhorkach, syn Wincenty uczył się w Kiejdanach i w Dębie razem z Aleksandrem Piłsudskim. Gdy zbliżały się ostatnie chwile chorego, przybył z Krok kanonik Juchniewicz, odprawił w kaplicy ogrodowej poszuszwiańskiej mszę św., wyspowiadał chorego oraz udzielił mu komunii. Następnie Piotr błogosławił po kolei swe córki, lecz już nie poznawał ich, błogosławiąc nie tę, która przed nim uklękła. Potem spytał lekarza:
„Doktorze, czy to już śmierć?”
„Tak panie sędzio, zbliżyła się śmierć” – odrzekł doktór.
„ Wcale tak straszną nie jest, jak opowiadają” – rzekł Piłsudski. Umarł 24 listopada 1851 roku.
Kondukt żałobny prowadził kapelan krokowskiego klasztoru ksiądz Jerzy Siemionowicz.
W mowie pogrzebowej na mogile w Krokach wyraził stary kanonik Juchniewicz życzenie być pochowanym obok przyjaciela i świątobliwego męża jaki był Piotr.
Tak zakończył życie rodzony dziad Marszałka Józefa Piłsudskiego.
Szkoda, że nic nie zanotowano o czynnościach Piotra w sądownictwie, w pracy społecznej i w powstaniu 1834 roku.
Wiadomo tylko, że dużo pracował poza domem.
Niedługo po śmierci piotra, 17 marca 1853 roku, odeszła do wieczności w Powszuszwiu na skutek paraliżu stara jego ciotka Euforyzna z Billewiczów Białłozorowa , przeżywszy 93 lata, i legła we wspólnym grobie z Piotrem w Krokach.
Dawniej byli na ty miejscu pochowani bracia Piotra, zmarli w młodym wieku, Jerzy i Józef.
Spoczywała tu matka Piotra, Anna z Billewiczów Piłsudska, zmarła 6 sierpnia 1837 roku, w wieku 76 lat. Pochował ją pleban z Bedygoły ksiądz Onufry Szreder. Napis odpowiedni na pomniku zatarty.
Leżała tu w wiecznym spoczynku bratowa Piotra, żona Walerego, Aniela z Piłsudskich Piłsudska, córka pułkownika, zmarła na suchoty 7 maja 1844 roku. Odpowiedni napis na pomniku zatarty.
Niedaleko miejsca, gdzie stał stary kościół, w Krokach, na skasowanym cmentarzu, zamienionym na łąkę, stoi dziś na grobie Piotra Piłsudskiego i jego najbliższych osomotniny kamienny krzyż, ocieniony drzewami. Ciasne żelazne ogrodzenie, postawione około roku 1905 przez córkę Piotra Julię Bortkiewiczową z Wołodkajć, nie objęło wszystkich grobów, lecz ochroniło tylko sam krzyż.
Mogiła ta swoją skromnością i osamotnieniem czyni na każdym niezatarte wrażenie, zwłaszcza gdy się uprzytomni, że rodzony wnuk tu spoczywających leży na Wawelu. Grób ten jest drogą pamiątką rodziny Piłsudskich, a dziś stał się również narodową pamiątką.
Piłsudscy z Poszuszwia często odwiedzali swoje parafialne miasteczko Kroki ze starym kościołem i gościnną plebanią kanonika Juchniewicza oraz z klasztorem kanoniczek i klasztorną kapelanią.
Napis na krzyżu:
Groby
Familii Piłsudskich
Wieczny pokój racz im dać Panie Amen.
Strapiona żona
Cieniom ukochanego męża Piotra Piłsudskiego.
Napis na drugiej stronie krzyża:
R 1852 ........... września 8 d.
Pamięci
Zmarłym
Matce – Żonie i dwom braciom
poświęca
W. P.
D.O.M.
......... zmar.1816 czer. 15
......... zmar. 1838 sier. 6
......... zmar. 1844 . . . .
Inicjały W.P. na pomniku oznaczają: Walery Piłsudski.
Zatarte napisy na pomniku są wyżej wyjaśnione podług książek probostwa.
Zatarty zaś napis datowany 1816 czer. 15 pozostaje do wyjaśnienia.
Określona na pomniku „Strapioną żoną” jest Teodora Piłsudska.
Teodora z Butlerów Piłsudska, wdowa po śmierci Piotra, babka Marszałka, prowadziła w dalszym ciągu dom i gospodarkę w Poszuszwiu umiejętnie i przezornie.
Teodora uczyła się za młodu w klasztorze Wizytek w Wilnie, znała język niemiecki, lepiej francuski i grywała na fortepianie; zdolności literackich nie posiadała, lecz była dzielną gospodynią.
Dużo sąsiadów odwiedzało Poszuszwie: Petkunowie z Paropia, którzy zbankrutowali na fabrykacji goryny; marszałkowie szlachty Ludkiewiczowie ze Skinderyszek, Ludkiewiczowa należała do kowieńskiej loży masońskiej i nosiła krzyż z błękitną emalią oraz kielnię przy łańcuszku od zegarka; Olechnowiczowie z Purwajć; Jeleńscy z Rezg; Demontowiczowie z drugiego Poszuszwia, później sprzedanego Zaborskim; Kuszłejkowie z Bortkuniszek, Ludkiewiczowie z Jawgiel, Clewińscy z Podgaja, Szylingowie z Podbrzezia, Billewiczowa Giałowa, i jej córka Burbina, Gintowt ze Szłapobierż i inni.
W czasie agitacji, pobudzającej do powstania 1863 roku, pojechała Teodora Piłsudska z córką Walerią i krewną Stefanią Lipmanówną do cudownego miejsca Szdłowa. Nawówczas w wielu kościołach, gdzie się zbierało więcej obywatelstwa, śpiewano przed podniesieniem pieśń narodową. Stojąc za kratami w licznym gronie obywatelstwa, Stefania Lipmanówna zaintonowała tę pieśń silnym głosem. Lecz organy zagrały co innego i nikt nie podtrzymał śpiewu. Jakiś czas Lipmanówna śpiewała coraz to głośniej, chcąc przekrzyczeć organy, urwała jednak, widząc , że nikt nie popiera. Walerii aż oddech zamarł od tego osobliwego solowego śpiewu kuzynki. Zaraz po nabożeństwie wyjechały panie do Skorotyszek i Nowego Dworu Kontrynów czwórką koni, „ koń przed koń”, w krytym powozie i rade były, że nikt z policji nie zwrócił uwagi. Wtem usłyszały za sobą głosy doganiających kozaków: „ Stój , nazad” i głowa kozaka wsunęła się do krytego powozu – „ wracajcie do Szydłowa”. W Szydłowie asesor badał Stefanię, jaką to pieśń śpiewała. „ śpiewałam pieśń narodową”, odparła. „Przecież to zabronione”, zauważył asesor. „Ja tego nie wiedziałam”, odrzekła Stefania. Kazano zapłacić dziesięć rubli kary, której jednak Stefania nie zapłaciła nigdy. Rząd rosyjski bowiem prowokował powstanie, więc na tego rodzaju przygotowanie patrzył przez palce.
Po wybuchu powstania zajechał do Poszuszwia młody powstaniec Mikulski, niedaleki sąsiad, i był przyjęty w salonie przez Julię Piłsudską. Niespodziewanie stanęli przed gankiem sołdaci rosyjscy. Mikulski wybiegł do drugiego pokoju i zarzucił za kufer ważne papiery rządu powstańczego, które miały być wręczone Józefowi Piłsudskiemu. Gdy zaś sołdaci, wchodząc do pokoju, strzelili, odpowiedział strzałem i skoczył za kanapę w narożnym saloniku, gdzie go zakuli bagnetami. Ukrytych zaś dokumentów nie spostrzegli i nie szukali wcale.
Józef Piłsudski, syn Teodory, był bardzo czynnym komisarzem rządu powstańczego w powiecie rosieńskim.
Jedyny syn Walerego, Aleksander Piłsudski, uczył się w gimnazjum w Kiejdanach i w Knownie, studiował zaś na uniwersytecie w Moskwie. Mieszkał u ojca w nabytym majątku Dębno, dawniej powiatu kownieńskiego. Niw zważając na chorobę płuc, odziedziczoną po matce Anieli z Piłsudskich, poszedł Aleksander do oddziału powstańców walczyć za ideę wolności, lecz do domu ojcowskiego już nigdy nie powrócił, gdyż nie wytrzymał niewywczasów wojennych, dostał krwotoku płuc, wreszcie zapalenia mózgu i , unikając Sybiru lub szubienicy, zmarł w Kownie około 1866 roku.
Razem z Aleksandrem Piłsudskim wyszedł do powstania jego krewny Leon Billewicz, syn Juliana z Giałowa, i zmarł na Syberii około r. 1865.
Brat Teodory, Tadeusz Butler, za udział w powstaniu był zesłany do guberni kazańskiej, majątki uległy konfiskacie. Powrócił po wielu latach niewoli.
Cała rodzina Piłsudskich i Butlerów gorąco popierała powstanie z bronią w ręku, agitacją i pomocą materialną.
Kapliczka ogrodowa w Poszuszwiu zaspakaja duchowe potrzeby dworu i sąsiadów. Gdy ksiądz przybywał z Krok do Poszuszwia po wieczór, natychmiast zawiadamiano okoliczne wsie. Nazajutrz zbierało się ludzi na nabożeństwo. Ponieważ kapliczka była stara i zagrażała runięciem, postanowiła Piłsudska wznieść nową na innym miejscu bliżej drogi, ku wygodzie wszystkich. Lecz sąsiedzi podali projekt postawienia nowej większej kaplicy na cmentarzu Pojeśle na fundamentach dawniejszego kościołka, obierając pomoc materialną i roboczą. Wspólnym siłami postawiono tedy na Pojeślu kościołek w jesieni 1862 roku. Lecz nabożeństwo odprawiało się , jak zawsze, w starej ogrodowej kaplicy. Wprawdzie w czerwcu 1863 roku przybyli dziekan Tymiński z Bejsagoły i kanonik Juszkiewicz z Krok i poświęcili ściany, nowe przybory mszalne, oraz odprawili pierwsze msze św. Przy dużym napływie ludności, lecz rząd rosyjski zabronił z powodu powstania modlić się w nowym kościołku. Przez długie lata stał kościołek zamknięty. Z materiału rozebranej kaplicy ogrodowej postawiono tymczasowe mieszkanie dla księdza. O wiele później utworzyła się parafia Pojeśle oraz zaczęło się rozwijać miasteczko. W kościołku znajduje się olejny obraz św. Wincentego a Paulo, pochodzący z ogrodowej kaplicy poszuszwiańskiej.
Około roku 1877 spalił się stary dom w Poszuszwiu z pamiątkowym księgozbiorem, portretami meblami fortepianem naczyniami i drobnymi pamiątkami rodzinnymi. Spalił się również obraz olejny Matki Boskiej Pocieszenia, pochodzący z kaplicy ogrodowej. Piłsudska mieszkała w oficynie. Po starym domu pozostała do dziś dnia tylko jedna piwnica.
Teodora miała dwudziestu trzech wnuków i wnucząt, których w parę lat po pożarze domu zaprosiła do Poszuszwia. Nie wszyscy mogli przyjechać, lecz zebrało się dużo pod opieką starszych. Było raźno i wesoło. Wtem któryś zakomenderował: „marsz nie zginając nóg”- i wszyscy wnukowie chodzili na sztywnych nogach. Trzeba przypuścić, że to przyszły komendant komenderował. Następnie któryś wskoczył na niską, pochyłą nad stawem, wierzbą, i wnet wierzba pokryła się wnukami. Cieszyło się serce babuni, lecz nie przeczuwało, że jeden z tych wnuków wyrośnie na olbrzymiego bohatera, który blaskiem geniuszu przyświecać będzie najdalszym pokoleniom.
U schyłku swych lat, w 74-ym roku życia, Piłsudska ofiarowała się uczynić pieszą pielgrzymkę z Kowna do Ostrabramy w Wilnie, około stu kilometrów odległości. Wyszła z Kowna, i mając przy sobie służącą oraz furmankę, pieszo doszła do Ostrabramy. Żartobliwi zaś dodawali, że staruszka dokładnie spełniła swoje votum, chociaż resztę drogi może i jechała. Trzeba jednak wierzyć, że stara Piłsudska odbyła swą pielgrzymkę bez forteli, gdyż przez całe swe życie się hartowała, w zimie lekko się ubierała, była bardzo zdrową i wytrzymałą. Ufając więc swym wypróbowanym siłom, odważyła się na pielgrzymkę, nie zważając na swą starość.
Po niedługim jednak czasie dostała wrzodu w kiszkach i zmarła 5 października 1886 roku, przeżywszy lat 75. Przed skonaniem była przy łożu chorej córka Waleria, przy zgonie tylko wnuczka Maria. Na pogrzeb przybył z Zułowa syn Józef Piłsudski, bardzo przywiązany do matki, śmierć której odczuł serdecznie. Zwłoki złożono na cmentarzu Pojeśle, wśród ziemi poszuszwiańskiej, naprzeciwko frontowych drzwi kościołka, którego była najgorliwszą z fundatorek. Na jej grobie stanął żelazny krzyż z żelazną sztachetą.
Nie pochowano jej w mogile Piłsudskich w Krokach obok prochów męża Piotra, ponieważ cmentarz krokowski był przeznaczony na skasowanie, a stary drewniany kościół na zniesienie.
Poszuszwie przeszło we władanie córki Teresy Symonowiczowej, lecz z powodu jej złych interesów zostało rozprzedane częściami kilku nabywcom.
Po Piłsudskiej, jako praktycznej gospodyni, przechowuje się jej ręką pisany zbiór przepisów kulinarnych z roku 1839.
Józef Piłsudski, ojciec Marszałka Józefa, był najstarszym synem Piotra i Teodory. Urodził się 22 lutego 1833 roku w Rapszanach, we dworze swych dziadów Butlerów. Ochrzcił go pleban z Troup, ksiądz Kajetan Bartoszewski. Trzymali go do chrztu dziad narodzonego Wincenty Butler, podkomorzy pow. Wiłkomierskiego, ze swą małżonką Małgorzatą z Billewiczów. Asystowały dzieci podkomorzego Tadeusz Butler z panna Elżbietą Michałowską, porucznikową wojsk polskich, z Sugit, oraz Jan Butler z Walerią Butlerówną, później zamężną za Zygmuntem Kontowtem w Szowkowie.
Stary dom drewniany w Rapszanach, w którym się urodził Józef, z zapewne i jego matka Teodora oraz dziadkowie Butlerowie, istnieje do dzisiejszego dnia, wprawdzie w bardzo opuszczonym stanie, stanowiąc jednak ciekawy typ dawniejszych dworów na Litwie. Zawiera trzy duże salony z parkietowymi posadzkami i siedemnaście innych ubikacyj. Rapszany były niegdyś bardzo ożywione, jeżeli przypomnimy, że podkomorzy Butler miał szesnaścioro dzieci, a syn jego Jan trzynaścioro, z których wprawdzie dużo zmarło za młodu. Szkoda wspaniałej swym starodrzewiem alei rapszańskiej, która niedawno uległa wycięciu.
W grobach Butlerowskich, w Lelunach, spoczywają obok swych dziadów brat i siostra Józefa, Ottonek i Anulka, zgaśli w dziecinnym wieku.
Józef uczył się w szkołach w Krożach i Wiłkomierzu. Następnie wybrał się w drogę do Petersbuga do instytutu inżynierów. W daleką tę podróż końmi odprowadzała go część rodzeństwa. Powóz założony w czwórkę koni wiózł liczne towarzystwo z Poszuszwia do Wiłkomierza, skąd dyliżansem miał Józef udać się do Petersburga, dzisiejszego Leningradu. Niedaleko majątku świrny Roubów zjeżdżał ciężki powóz z góry w dolinę rzeki świętej. Wtem się znarowił bardzo złośliwy ogier. Józef wyskoczył z powozu, aby go ująć za tręzelkę, lecz ogier uchwycił zębami dłoń Józefa: Furman zeskoczył na ratunek. Wyrwano rękę z pyska, lecz jeden palec był zmiażdżony. W świrnach opatrzono tymczasem skaleczoną rękę i ruszono do Wiłkomierz, gdzie doktór Suchocki amputował resztki palca. Tak więc wyprawa do instytutu inżynierów nie doszła do skutku, gdyż długie tygodnie musiano leczyć rękę.
Pomimo straty wskazującego palca u prawej ręki Józef nie przestał grać na fortepianie i potrosze komponował. Kilka jego kompozycji ukazało się w druku. Odznaczał się bystrą pamięcią, nieprzeciętną siłą fizyczną i moralnością obyczajów. Był kochany przez całe rodzeństwo.
Następnie udał się Józef na studia do instytutu rolniczego w Horyborkach, które ukończył.
W roku 1863 – jak już zanotowano – brał bardzo czynny udział w organizacji powstania, lecz zdołał ujść cało. Wspomina go Jakób Gieysztor w swych pamiętnikach o powstaniu.
W tymże 1863 roku, 23 kwietnia, mając lat trzydzieści, poślubił Józef w Tenienach ( Adamowie) za indultem swą siostrzenicę Marię Billewiczównę, właścicielkę około ośmiu tysięcy hektarów ziemi.
Po ślubie młodzi zamieszkali w największym ze swych dworów Zułowie, który ożywiło kilka fabryk, założonych przez Piłsudskiego: gorzelnia, tempertyniarnia ze smolarnią i cegielnia. Zamiarem Piłsudskiego było uprzemysłowienie rolnictwa.
Opisując te wspomnienia, nie można pominąć Antoniego Lapkuna, który towarzyszył swemu panu z Poszuszwia do Zułowa, gdzie spełniał również funkcję lokaja. £apkun pokochał szlachciankę, która odmówiła zamęścia za niego, ponieważ nie był szlachcicem. Aby więc posiąść swą bohdankę, przyjął nazwisko Walentynowicza. Jest to szczegół charakterystyczny dla przekonań owych czasów.
Piłsudski był wykształconym agronomem, o żywym umyśle, bogatej wszechstronnej wiedzy, pełen zapału i inicjatywy, ogłaszał często artykuły w warszawskiej „ Gazecie Rolniczej”, lecz był bardziej zdolnym do teoretycznej pracy naukowej, której pierwotnie poświęcić się zamierzał, niż do praktycznej gospodarskiej pracy, której oddać się musiał, osiadłszy w Zułowie. Gospodarka zaś mu się fatalnie nie powiodła.
Piłsudscy mieli dwanaścioro dzieci. Czwartym z kolei urodził się w starym domu zułowskim syn Józef, Ziukiem zwany, przyszły bohater, który nazwisko Piłsudski okrył świetną sławą.
Około roku 1872 odbyli Piłsudcy turystyczną podróż do Niemiec, Szwajcarii i Austrii w towarzystwie swych najstarszych córeczek Heli i Zuli ( później Kadenacowej). Na ówczesnej wystawie powszechnej w Wiedniu zapoznał się Piłsudski z fabrykacją prasowanych drożdży i postanowił gorzelnie w Zułowie przerobić na drożdżownię, co też uczynił w 1875 r. W czasie, gdy cały dwór pomagał przewieźć nowe kotły przez piaskowe wzgórza nad rzeką Merą o cztery kilometry od dworu, w Zułowie wybuchł wielki pożar. Spalił się z rodzinnymi pamiątkami stary dom mieszkalny, w którym się urodził Ziuk, przyszły Marszałek, oraz nowy dom jeszcze niezupełnie wykończony. W innym czasie trapiły pożary lasów sosnowych.
Tymczasem zarząd majątków, rozrzuconych w trzech powiatach, dawał coraz większe deficyty, długi rosły i pomimo gorliwej pracy Piłsudskiego, gospodarka szła coraz gorzej, a rezultacie doszło do wielkiej klęski. Przed ostateczną licytacją wszystkich dworów zmarła żona Maria.
Po zejściu z gospodarki zajmował Piłsudski posadę dyrektora fabryki likierów w Petersburgu, gdzie życie zakończył na zapalenie płuc 2/15 kwietnia 1902 roku, przeżywszy lat 69, pochowany na wyborskim katolickim cmentarzu.
Widzimy, że rodzina Piłsudskich w przeciągu jednego wieku przeniosła dwie doszczętnie niszczące licytacje wszystkich swych dóbr, jedną dziada Kazimierza, drugą wnuka Józefa.
Maria z Billewiczów Piłsudska, matka Marszałka Józefa, była jedynaczką Antoniega Billewicza i jego żony Heleny z Michałowskich. Wykształcenie otrzymała domowe. Więcej nią się opiekował dziad Gaspar, niż ojciec Antoni, matka zaś zmarła wcześnie. Najbliższą jej towarzyszką i koleżanką była przez długie Celina Bukontówna. Od dziecinnych lat cierpiała na nogę, której, pomimo szkania porad zagranicą, wyleczyć nie mogła i potrosze kulała. Była dziedziczką Billewiczów, Adamowa i Teneń, dawniej w guberni kownieńskiej , oraz Michałowskich Sugint w gub. Kowieńskiej i Zułowa w wileńskiej, ogółem zawierających około ośmiu tysięcy hektarów ziemi.
Poślubiła w rodzinnym kościele, w Teneniach, swego krewnego Józefa Piłsudskiego. Pokrewieństwo Marii z mężem było bardzo bliskie, gdyż Józef się rodził z Teodory z Butlerów, zaś matka jego żony rodziła się z Elzbiety z Butlerów, rodzonej siostry Teodory. Maria była więc siostrzenicą swego męża. Np. Marszałek Józef liczył się poniekąd bratem ciotecznym swej matki , wnukiem swego ojca, a sam sobie wujem.
Dwór w Adamowie był typem starych dworów na Litwie: podobny typ przedstawiają istniejące jeszcze Rapszany, w którym się urodził Józef Piłsudski, ojciec Marszałka. Skutkiem tego Rapszany przypominają potrosze Adamów, żałować należy, iż przypominają je również dość smutnym wyglądem.
Dziedzice Billewiczowie byli niejednokrotnie marszałkami szlachty, sędziami, prezydentami miasta Rosień i t.p., przedstawiając szereg ruchliwych, dzielnych ludzi. Dziad Marii, a pradziad Marszałka, Gaspar Billewicz był rosieńskim marszałkiem szlachty, następnie prezesem głównego sądu (izby cywilnej) w Wilnie. Adam Billewicz postawił pierwszy kościół w Tenienach w r. 1782. Fundatorem kościoła w Dwguciach, parafii nowomiejskiej, w roku 1735 był Tadeusz Billewicz, kasztelan mścisławski. Najwyższym zaś dostojnikiem księstwa żmudzkiego, jeneralnym starostą żmudzkim był Jerzy Billewicz w roku 1543.
Sienkiewicz, przygotowując tło do swej wspaniałej powieści „Potop”, zbadał oczywiście warunki, panujące w b. księstwie żmudzkim, i z rodu Billewiczów utworzył sobie bohaterkę swej powieści. Serce wielkiego powieściopisarza jakby przeczuło, że z tego właśnie starego rodu wyjdzie wiekopomny bohater narodowy.
Maria z rodu Billewiczów, jedynaczka z Tenień i Adamowa, z Sugit i Zułowa, niepospolitą postacią swoją wywierała na wszystkich przemożny urok. Stała się jakby odgłosem sienkiewiczowskiej bohaterki powieściowej. Była nadmiernie uczciwą , o szlachetnym charakterze, dobrym sercu i podniosłych ideałach . Ubóstwiali ja krewni, znajomi i służba. Zachwycała się dziełami wieszczów. Nienawidziła moskali i doznawała bólu z powodu upadku powstania. Zawsze mówiła dzieciom o konieczności dalszej walki o oswobodzenie ojczyzny.
Swawola w dziecinnym wieku nieraz jest pierwiastkiem przyszłej energii. Po powrocie ze Szwajcarii opowiadała Maria Piłsudska swoim dzieciom o krówkach szwajcarskich, pasących się po górach z dzwonkami u szyi. Wówczas synek Ziuk przywiązał młodszemu braciszkowi Adasiowi filiżankę u szyi i pędzał go, jak pasącą się krówkę. Adaś upadł, potłukł filiżankę i sam się pokaleczył. Na Ziuku właśnie pokładała matka wielkie nadzieje.
Maria zawsze miłowała swego męża, człowieka uczciwego, pracowitego, bez żadnych nałogów. A gdy jego zarząd majątkami doprowadził do fatalnych rezultatów, ostrzegali ją niektórzy, aby odebrała mężowi zarząd gospodarstwem. Z oburzeniem odsuwała podobną myśl.
Na szczęście nie dożyła ostatecznej ruiny. W ostatnich latach życia cierpienie nogi się wzmogło do tego stopnia, że nie opuszczała już łoża boleści. Jednak nie dała upaść duchowi swemu, co wzbudzało we wszystkich podziw i szacunek. Zmarła na gruźlicę kości biodrowej w Wilnie 20 sierpnia – 1 września 1884 roku. Ciało jej przewieziono do Sugit, gdzie złożono je w grobie rodziny Michałowski.
Jak siny wpływ wywarła na swe dzieci, dowodzi wyrażona po upływie pięćdziesięciu lat ostatnia wola jej syna Marszałka Józefa, aby jego serce złożono u stóp ubóstwianej matki.
Adamów i Tenienie nabyli z licytacji Stołypin, carski prezes minstrów, z Millerem, kowieńskim przewodniczącym szlachty i rozparcelowali je przed wojną.
Drugie miejsce z kolei starszeństwa przypada siostrze Józefa Piłsudskiego ( ojca) Walerii, której wspomnienia są tu opisane.
Waleria Piłsudska urodziła się w Poszuszwiu w 1834 roku. Do chrztu ją trzymali stryj Walery Piłsudski z Barbarą Olechnowiczową. Rozpoczęła swe nauki w Poszuszwiu u „guwernera” Kisiela. Potem uczyła się w paru dworach u różnych nauczycielek wespół z innymi koleżankami. Potem oddano ją „ na pensję” ( do gimnazjum) Andrzejkowiczówny w Wilnie, przy ulicy Wielkiej. Polskiego języka wykładał Ułasewicz, historii i geografii po polsku Zdanowicz, autor kilku podręczników, niemieckiego Ramelmejer, francuskiego Malot, matematyki i rosyjskiego Wiedenskij, religii ksiądz Szyłejko.
W roku 1862 Waleria poślubiła w Wilnie A. Giedgowda. W roku 1863 skazano Giełdowda za popieranie powstania na rok i miesiąc więzienia w Rosieniach i Kownie. Z obawy przed konfiskatą swego majątku Gabszyszki przyśpieszył Giedgowd jego sprzedaż. W kilka lat później nabył od Walerego Piłsudskiego majątek Dębno, dawniej pow. Kowieńskiego. Utrata w powstaniu syna jedynaka Aleksandra skłoniła Walerego Piłsudskiego do ustąpienia Dębna swej bratance i chrzestnej córce Walerii i jej mężowi na zasadzie testamentu z roku 1868.
Po otrzymaniu zapłaty od Giełdowda Piłsudski przeniósł się do Kielm, gdzie się zaziębił, sadząc na wiosnę kwiaty, i zmarł tam 8 maja 1877 roku.
Do sztambuchu Walerii wpisała w 1861 roku podkomorzyna z Rapszan Małgorzata z Billewiczów Butlerowa, rodzona prababka marszałka Piłsudskiego, następujące słowa:
„Najdroższą moją wnuczkę z najszczerszym i najczulszym sercem błogosławię”.
Następnie do tegoż sztambuch ułożył stryj i chrzestny ojciec Walery Piłsudski następujący rym w 1861 roku:
„Po Babuni stryj
Błogosławi cię,
Długie lata żyj,
W Bogu kochaj się.
On miłować rad,
Błogosławi te,
Co nie mają wad,
Jako dzieci swe.
Stryja bliski zgon
W swej pamięci miej,
Że cię kocha on,
Wierzyć temu chciej”.
Dalej wpisał Aleksander Piłsudski w 1861 r.:
„Pamiętaj o mnie i nie zmieniaj się bynajmniej, bo ci najlepiej z tym usposobieniem, jakie masz teraz, z tym poglądem na życie i jego obowiązki. O moim do ciebie przywiązaniu pewno nie wątpisz, jak i ja o twoim, więc daremne byłyby tu jakieś oświadczenia tych uczuć”.
Do tegoż sztambuchu jest wklejony pęczek włosów Piotra Piłsudskiego.
Koleżanka Laura Kozakowska ofiarowała wierszyk w 1847 roku w majątku Kurany:
„ Jeżeli tej kartki takie przeznaczenie”
By dłużej jak na świecie trwała,
Niechby twe każde na nią spojrzenie
Przypomniało, żem cię kochała”.
Nauczycielka Pohoska napisała w 1848 roku w Dziewałdowie:
„Wyjeżdżasz Walciu, a na pożegnanie
Przyjm słów parę na dowód pamięci,
Że mi jest smutne z tobą rozstanie,
Że twoją przyjaźń serce moje święci”.
Koleżanka Szatyńska napisała w 1848 roku z Dziewałtowie:
„Gdy róża pączek w ogrodzie rozwinie,
Kwiatek pamięci zakwitnie w dolinie,
Wspomnij wtedy, żeśmy były razem,
Zbliż oddalenie wspomnienia obrazem”.
Krewna Maria Durasewicz wpisała w 1851 roku w Poszuszwiu:
„Wszystko czs odmienia i psuje,
Papier, ołówek i pismo się ściera,
Lecz te wrażenia, które się czuje,
Nigdy nie zginą, gdzie jest przyjaźń szczera”.
Na ostatniej stronicy sztambuchu jest wierszyk Anieli Przyjałowskiej, z 1863 roku w Gabszykach pisany:
„A kto więcej sprzyja, lepiej Pani życzy,
Niech ten z lepszym sercem dalsze karty liczy”.
Brat Józef Piłsudski ofiarował Walerii w roku 1899, na parę lat przed swym zgonem , fotografię z napisem:
„Drogiej Walereczce od zawsze całą duszą kochającego ją brata Józefa”’
Jest to drobny przykład tych serdecznych więzów, jakie łączyły zawsze Józefa Piłsudskiego z rodzeństwem.
W roku 1919do tegoż sztambuchu wpisał jeden z synów Walerii wiersz do swej starej matki w Dębnie:
„Wstrząsnęły burze świat potężnie,
Dęby padały w proch obliczem,
Ty jednak zawsze trwałaś mężnie
Ponad tlejącym twoim zniczem.
Nie zagasł ogień twojej duszy,
Ciosom nie dałaś się spopielić,
Umiałaś nawet wśród katuszy
Ideał serca w czyny wcielić.
Za te wytrwałość przeszłą w czyny,
Za opokową trwałość twoją,
Razem za czułość twą ptaszyny
O! Jakże kocham matkę moją”.
Staruszka Waleria przeżyła początek wielkiej wojny w Pruszkowie, gdzie pierwsza burza wojny przeszła ponad nią. Przetrwała ten huragan z zimną krwią, kula padła nad jej łóżkiem, na szczęście w czasie, gdy mieszkanie opuściła. Gdy front cofnął się na zachód, wyjechała do swego syna do Rosji. W roku 1919 była w Wilnie, gdzie ją odwiedził, w przejeździe przez to miasto, Komendant Józef Piłsudski. Ostatnie lata życia spędziła w swoim Dębnie, w niezmąconej ciszy wiejskiej. Dożyła późnej starości, tylko siedmiu lat brakowało do setki, gdy odeszła do wieczności w r.1926. Przeżyła całe rodzeństwo i była ostatnią ze starszej generacji Piłsudskich.
Trzecią z kolei pośród dzieci Piotra i Teodory była Julia, urodzona w 1836 r. w Pozuszwiu. Do chrztu ją trzymali: marszałek szlachty pow. Rosieńskiego Józef Billewicz zAnną Piłsudską, była prezesową ziemską, i starosta ejragolski Julian Billewicz z Eufrozyną Białłozorową, marszałkową rosieńską. Julia wyszła zamąż za Brotkiewicza w Wołodkajciach, mając lat około czterdziestu. Była bardzo oszczędną i gospodarną. Przeżyła swego męża i zmarła bezdzietnie na raka w Wilnie w 1910 r. Pozostawiła kapitały na kościoły w Pojeślu, Krokach, Wasiliszkach i innych, lecz kapitały w czasie wojny zaginęły u władzy rosyjskiej, pozostało tylko centrum folwarku.
Czwarta według starszeństwa córka Piotra i Teodory , Teresa Symonowiczowa, weszła w posiadanie Poszuszwia oraz miała majątek po mężu, lecz mimo gorliwej pracy wpadła w kłopoty finansowe. Poszuszwie rozprzedano między kilku nabywców. Odeszła z tego świata około roku 1906.
Najmłodszy syn Piotra i Teodory, Wincenty Piłsudski, uczył się z Aleksandrem Piłsudskim u naczelnika Żyliińskiego i u dyrektora kiejdańskiego gimnazjum, Kellera. Następnie wstąpił do korpusu leśnego w Petersburgu, a po skończeniu tego zakładu zajmował posady rządowe w Rosji. Był żonaty z Marią Jeleńską. Przez pewien czas gospodarzył w Poszuszwiu, następnie sprzedał swą część majątku i wyjechał znowu do Rosji, gdzie zmarł w czasie wojny światowej.
Należy jeszcze kilka słów dorzucić o Stefanii Lapmanównie, chociaż dalszej krewnej. Stefania była wnuczką Winentego Billewicza, szmbelana dworu Stanisława Augusta. Ojciec jej za udział w powstaniu by zesłany w głąb Rosji. Całe życie od lat dziecinnych do starości, w doli i niedoli była niezłomnie wierną towarzyszką i przyjaciółką całej rodziny Piłsudskich, a w szczególności uwielbiała Ziuka, współczuła jego tajemnej działalności, skierowanej przeciwko rządowi rosyjskiemu, a w ciężkich przygodach pomagała go ratować. Za to też była niewątpliwie przyszłego Marszałka i jego rodzeństwa najbardziej ukochaną ciotką. Zmarła na raka w Wilnie około roku 1909, pochowana na Rossie.
Na zakończenie mych notatek załączam ustęp pożegnania, nadesłanego przez syna na grób staruszki Walerii Giedgowdowej, której wspomnienia tu zanotowałem:
„Odeszłaś już – dziś czuję na swym czole
Twój krzyż, kreślony ręką twą przed laty,
Ten krzyż, twą moc na dolę i niedolę,
Ostatni raz... dziś poszłaś już w zaświaty.
Od swoich stąd odeszłaś tam do swoich,
Stęsknionych już, by prędzej ujrzeć ciebie.
O, słysz! Wołanie łez dziś moich,
Pociechę nam u Boga zjednaj w niebie.
Na grób twój, matko, ślę dziś łzę tę moją,
Niech tam jak rosa pośród traw się lśni,
Niech ci tam do snu wieczna pieśń pokoju
Ze szmerem zboża w letni wieczór brzmi.”
Pomimo dwudziestu trzech wnuków Piotra i Teodory Piłsudskich niema w najmłodszej generacji ani jednego męskiego prawnuka, noszącego nazwisko Piłsudskich. Wobec tego nazwisko to w tej linii wygaśnie, chociaż sławnym będzie przez wieki.
A stara mogiła Piłsudskich w Krokach jaśnieje w blaskach sławy.
____________________
Inne dokumenty opisujące rody spokrewnione format pdf: